Losy absolwentów
Aneta - Rocznik 2004/2005
Kiedy się czegoś pragnie, wtedy cały wszechświat sprzysięga się, abyśmy mogli spełnić nasze marzenie.
To możliwość spełniana marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
I tylko jedno może unicestwić marzenie — strach przed porażką.
Im bardziej zbliżamy się do naszych marzeń, tym bardziej Własna Legenda staje się jedyną prawdziwą racją bytu.
Nie bez powodu wybrałam te właśnie cytaty i książkę, z której pochodzą. To właśnie za sprawą Alchemika Paulo Coelho oraz mojej polonistki ze Szkoły Podstawowej w Mazewie, pani Joanny Kowalskiej (obecnie Keller) jestem tu, gdzie jestem. Ale po kolei…
Moje zamiłowanie do książek ujawniło się w bardzo młodym wieku, później tylko systematycznie się rozwijało. W dużej mierze za sprawą cudownych nauczycielek języka polskiego — pani Danuty Krucz, Bożeny Woźniak oraz pani Joanny Keller. One uczyły mnie, jak ważna jest mowa ojczysta i obcowanie z literaturą.
W klasach 4–6 moim wychowawcą był pan Krzysztof Lipczyński — pomocny i zawsze uśmiechnięty nauczyciel wychowania fizycznego. Dbał on nie tylko o kręgosłup ochraniający rdzeń kręgowy swoich wychowanków, ale też o ten moralny, który odpowiednio ukształtowany w młodym wieku, procentuje w przyszłości.
Pod koniec szóstej klasy p. Keller podsunęła mi do czytania bardzo mądrą, pouczającą i pełną złotych myśli książkę. Zastrzegła przy tym, że mogę wszystkiego nie zrozumieć, bo jest to książka trochę za poważna dla mojego wieku, ale mimo to powinnam ją przeczytać. Miała rację. Podczas pierwszego czytania nie mogłam pojąć całego sensu tej książki, ale to, co wtedy z niej zrozumiałam (a było tego sporo) towarzyszyło mi w dalszym życiu. Za każdym razem, gdy ponownie po nią sięgam, dostrzegam w niej coś nowego i inspirującego. To kopalnia cytatów i życiowych mądrości. Jestem ogromnie wdzięczna mojej polonistce, że podsunęła mi tę książkę. J
Po niezapomnianych chwilkach spędzonych w Podstawówce przyszedł czas, by opuścić szkolne mury i ruszyć w świat. Następnym przystankiem było Gimnazjum w Daszynie, a następnie I LO im. Gen. J. H. Dąbrowskiego w Kutnie, które zawsze będę wspominać z ogromnym sentymentem. Po maturze aplikowałam na studia na Uniwersytecie Łódzkim. Wybór kierunku był w moim przypadku oczywisty – filologia polska.
W trakcie studiów poznaję wiele niesamowitych osób, z którymi łączy mnie głęboka przyjaźń, poszerzam swoją wiedzę, ale też rozwijam się i staram spełniać swoje marzenia. Działam w Studenckim Radiu ŻAK Politechniki Łódzkiej (gdzie prowadzę audycje, nagrywam wywiady i relacje z wydarzeń kulturalnych oraz zajmuje się promocją i współpracą z różnymi łódzkimi placówkami). Kilka miesięcy temu dołączyłam do redakcji czasopisma Cogito, w którym publikuję reportaże. Próbuję również swoich sił w blogosferze, prowadząc blog szarooka7.blogspot.com. Dzielę się na nim swoimi przemyśleniami po lekturach książek i zachęcam do czytania, które w dzisiejszych czasach jest coraz mniej popularne…
Pozdrawiam serdecznie Dyrekcję i całe Grono Pedagogiczne.
Wioletta Łuczak - Rocznik 1988/1989
Z radością wracam do lat dzieciństwa, chwil beztroski, ale również czasu poznawania świata i ludzi. Nie sposób wspominać tego okresu życia bez powrotu do pierwszej w życiu szkoły, którą była Szkoła Podstawowa w Mazewie.
Ten czas na długo pozostał w mojej pamięci, bo choć jestem już w tej chwili dojrzałą kobietą mającą wiele doświadczeń, wiele trudnych życiowych wyborów, to może inna byłaby moja historia, gdybym wychowała się w innym miejscu, wśród innych ludzi.
Jestem pewna, że każda osoba, którą wtedy spotkałam na swojej drodze pozostawiła we mnie cząstkę siebie. Z wielkim sercem wspominam nauczycieli, którzy wzbudzili we mnie ciekawość świata i chęć do zdobywania wiedzy.
Przecież to dzięki dobrym podstawom, bez trudu ukończyłam: Liceum Ogólnokształcące im. St. Staszica w Zgierzu następnie Kolegium Nauczycielskie i Uniwersytet Łódzki na Wydziale Matematyki i Informatyki. Moja historia jest dowodem na to, że młodzież z wiejskiej małej szkółki miała taką samą szansę edukacyjną, jak ta z dużych miast.
Obecnie pracuję w gimnazjum i nauczam młodzież matematyki. Choć szkoła, w której obecnie pracuję jest już zupełnie inna, to często stojąc przy tablicy widzę oczami wspomnień moją nauczycielkę matematyki - Panią Basię Czyżewską, która z wielkim entuzjazmem i uśmiechem na twarzy tłumaczyła nową lekcję. Bardzo wiele jej zawdzięczam i dziś mogę powiedzieć, że wykonuję swój zawód z pasją.
Miłe wspomnienia z przeszłości powracają do mnie codziennie, bo moja córka od dwóch lat jest uczennicą Szkoły Podstawowej w Mazewie i dziś jako rodzic mam przyjemność gościć w murach swojej podstawówki.
Życzę wszystkim pracownikom szkoły zdrowia, wytrwałości i satysfakcji w pracy z dziećmi
- Wioletta Łuczak
Arkadiusz Kiński - .
Albert Einstein powiedział kiedyś: „Szkoła powinna dążyć do tego, by młody człowiek opuszczał ją jako harmonijna osobowość, a nie jako specjalista.” Kim ja opuściłem szkołę podstawową w Mazewie, kim dzisiaj jestem, co robię?
Sam nie wiem, zastanawiam się i niejednokrotnie samego siebie pytam. Ukończyłem studia na kierunku psychologii dzieci i młodzieży, nie pracuję w zawodzie, realia, rzeczywistość, ale za to robię, w wolnych chwilach, to co kocham naprawdę. Piszę wiersze, opowiadania, publicystykę.
Początki tak naprawdę sięgają właśnie szkoły podstawowej, nie chwaląc się nikomu, pisałem. Pisałem, tworzyłem. Publikacje przyszły dużo później. Najpierw publicystyka na blogu Newsweeka, pod skrzydłami znanych redaktorów M. Ziomeckiego i P. Bratkowskiego, niezapomniane dyskusje z Sz. Hołownią i wieloma innymi znanymi dziennikarzami. Następnie strona w internecie „o wartościach literackich”, pierwszy debiut, wiersz na forum. Pierwsze zaproszenie do wydania wspólnej Antologii, debiut w 2011 roku. „21 w skali Beauforta”. Kolejne tomiki to „Sudecki pociąg poetycki” 2012 rok i mój wymarzony debiut: „Obydwaj” wydany w 2013 roku, pod redakcją Piotra Goszczyckiego, ISBN 978-83-62769-70-4.
W tym samym roku ukazuje się kolejna Antologia „Letni expres poetycki”. Znajomość z jedną z bardziej znanych polskich pisarek M. Kordel owocuje wydaniem opowiadania pt. „Julia” w jej książce „Wydarzyło się w Malowniczem”. I wreszcie debiut europejski, Antologia „Po obu stronach Odry… patriotycznie”, gdzie moje wiersze ukazały się również w języku niemieckim, 2014 rok.
W tej chwili wyszła właśnie kolejna pozycja, jeszcze gorąca, „Pociąg naszego wieku” 2015. W lipcu z kolei ukaże się dramat połączony z poezją, jednego z bardziej znanych polskich poetów, autora sztuk teatralnych, opowiadań, Jerzego Stasiewicza, do którego miałem przyjemność napisać wstęp.
I tak oto Szkoła Podstawowa w Mazewie nauczyła mnie nie tylko pisać, czytać, dodawać czy mnożyć, ale pozwoliła na wiele więcej. Pozwoliła zapisać swoje nazwisko w Bibliotece, nie tylko szkolnej, ale również Narodowej.
Jakub Lipczyński - . Rocznik 2006/2007
Witam serdecznie.Nazywam się Jakub Lipczyński i przesyłam trochę danych dotyczących mojej edukacji w Szkole Podstawowej w Mazewie oraz po jej ukończeniu.Naukę rozpocząłem w 2000r. i bardzo miło wspominam okres spędzony w naszej szkole począwszy od klasy "0", której wychowawczynią była Pani Danuta Krucz, później w klasach I - III Pani Anna Kwiatkowska i w klasach IV - VI Pani Joanna Keller.Atmosfera, którą tworzyły wszystkie "moje Panie" przyczyniła się do tego, że chętnie uczestniczyłem w zajęciach lekcyjnych i równie chętnie uczyłem się. Na sprawdzianie w klasie szóstej uzyskałem 36 punktów.Od początku mojego pobytu w Szkole Podstawowej w Mazewie moje zainteresowania kierowały się w dziedzinie sportowej. Przyczyniła się do tego doskonała baza sportowa oraz sprzęt, który znajdował się na jej wyposażeniu. Startowałem w wielu zawodach i turniejach sportowych. Były to imprezy na poziomie powiatowym, wojewódzkim, krajowym oraz międzynarodowym. Najciekawsze były międzynarodowe turnieje piłki nożnej. Drużyna naszej szkoły wyjeżdżała na zawody do Czech, a w ramach rewizyty w Mazewie goszczeni byli rówieśnicy z zagranicy. Na obiektach SP w Mazewie organizowane były turnieje piłki nożnej.Dzięki wyjazdom na turnieje sportowe mogłem zwiedzić wiele ciekawych miejsc np: Praga Czeska, Żylina na Słowacji, Warszawa czy Częstochowa. Przez te kilka lat uczestnictwa w zawodach sportowych zgromadziłem wiele pucharów, medali i dyplomów. Myślę, że na trwałe wpisałem się w historię mojej szkoły.Pobyt w Szkole Podstawowej w Mazewie, to nie tylko wspomnienia sportowe. Brałem udział w konkursach matematycznych, OTWP i konkursach z wiedzy o ruchu drogowym.Miło wspominam wycieczki turystyczne, które organizowały kolejne moje wychowawczynie.Po ukończeniu SP uczyłem się w Gimnazjum w Daszynie a następnie w Gimnazjum nr 3 w Kutnie, gdzie uczęszczałem do klasy sportowej o profilu piłka nożna. Po zdaniu egzaminów rozpocząłem naukę i treningi piłki nożnej w LO Szkoły Mistrzostwa Sportowego "LIDER" we Włocławku. W tym okresie zdobyłem dwa medale Mistrzostw Polski (srebrny - 2011r. i brązowy - 2012r.) w halowej piłce nożnej.W wieku 17 lat podpisałem kontrakt z MKS Kutno i rozpocząłem naukę w LO im. Stanisława Staszica w Kutnie.Obecnie studiuję w Wyższej Szkole Sportowej im. Kazimierza Górskiego w Łodzi na wydziale wychowanie fizyczne i sport w systemie zaocznym.Jednocześnie pracuję jako ratownik wodny w Aqaparku w Kutnie.Serdecznie pozdrawiam Pana Dyrektora, całą Radę Pedagogiczną i wszystkich pracowników.Wojciech Krucz - .
My name is Wojtek. Tego niestety nie nauczyłem się w SP Mazew, gdyż za moich czasów uczono, że Меня зовут Войтек. Muszę przyznać, że nauczono mnie tego całkiem dobrze. Nie tylko tego zresztą. Kadra nauczycielska była na poziomie. Mało tego, że na poziomie – na wysokim poziomie nawet. Pierwszą klasę szkoły rozpocząłem pod czujnym, bystrym okiem pani Jadwigi Garstki, która nie dosyć, że potrafiła świetnie przekazać wiedzę i nauczyć dzieci tego i owego, to okazała się niezwykle troskliwa w stosunku do swoich małych pociech (bo wtedy jeszcze byliśmy trochę mali jeszcze). Całkiem fajnie było.
Musieliśmy jednak w końcu dorosnąć i jak już byliśmy duzi, poszliśmy do czwartej klasy. Wiele się wtedy zmieniło w naszej klasie. Nowe przedmioty, nowi nauczyciele i przede wszystkim nowy wychowawca, którym został pan Krzysztof Lipczyński – nasz nowy ulubiony nauczyciel. Świetnie potrafił dogadać się ze swoimi uczniami – prawie już młodzieżą, czasem nawet nieco trudną prawie młodzieżą. Takich wychowawców i nauczycieli jak on trzeba ze świecą szukać, albo chociaż z kagankiem oświaty. Świetny gość. Do dziś chętnie i z przyjemnością mówię mu „dzień dobry”, zwłaszcza kiedy po tym powitaniu zaprasza na grę w piłkę…
Oprócz wychowania fizycznego (z panem Lipczyńskim), najbardziej lubiłem się uczyć historii i języka polskiego ze świetnymi nauczycielkami, paniami Genowefą Matusiak i Teresą Walczak. Prowadzone przez nie lekcje do dzisiaj wspominam z przyjemnością, a wiedzy przez nie przekazanej chyba nie da się zapomnieć. Do dziś nie mogę tego pojąć. Pojąć tego, jak one to robiły. Wiedzę pojąłem momentalnie...
Szkołę podstawową skończyłem już jako całkiem duży chłopak. Dorosła młodzież prawie. Miałem 15 lat i świat stanął przede mną otworem. W tym otworze w pierwszej kolejności ukazało się Liceum Ogólnokształcące w Łęczycy, do którego poszłem po podstawówce… No fakt, tak właściwie to nie poszłem, ponieważ w podstawówce nauczono mnie jak trzeba iść, żeby do czegoś w życiu dojść. Poszedłem więc do liceum w Łęczycy. Jako że nie było wtedy egzaminów pogimnazjalnych (być może dlatego, że nie było jeszcze gimnazjów, choć pewności nie mam i do dzisiaj pozostaje to dla mnie zagadką), aby dostać się do średniej szkoły trzeba było zdać wstępne egzaminy. Okazało się, że szkoła podstawowa przygotowała mnie do nich bardzo dobrze i tak też je zdałem. Maturę też dobrze zdałem (dzięki świetnym podstawom wiedzy, które zdobyłem w SP Mazew) i udałem się na studia w mieście Łodzi.
Studia na Uniwersytecie Łódzkim, na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych, na kierunku Stosunki Międzynarodowe udało mi się skończyć dość gładko. Cały czas pomagały i prowadziły mnie świetne podstawy wiedzy nabytej w Mazewie. Pracę magisterską napisałem o przywódcy Rosji W. Putinie. Niestety do dzisiaj mści się na Polsce za niektóre moje komentarze dotyczące jego osoby. Okazał się strasznie wrażliwym człowiekiem. Albo drażliwym. Trochę mylą mi się te pojęcia. Gdybym to przewidział, pewnie zmieniłbym temat pracy i nie byłoby embarga na polskie produkty, ani wojny na Ukrainie. Niestety, stało się… Teraz mogę wszystkich tylko przeprosić…
Szymon Gąsiorowski - . Rocznik 2009/2010.
Witam serdecznie!
Jestem absolwentem szkoły podstawowej w Mazewie. Uczęszczałem do niej w latach 2004-2010. Aktualnie jestem uczniem Zespołu Szkół im. Jadwigi Grodzkiej w Łęczycy. "Podstawówkę" wspominam bardzo ciepło. Przeżyłem tam większą część swojego dzieciństwa, nauczyłem się żyć z innymi, przeżyłem pierwsze przyjaźnie, miłości, wzloty i upadki. Już wtedy interesowałem się sportem. Początkowo pasjonowałem się piłką nożna. W późniejszym okresie, będąc już absolwentem, grałem w klubie piłkarskim. Ciężko trenując, poznając swoje predyspozycję kondycyjnę, postanowiłem spróbować swoich sił w biegach. Wielokrotnie uczestniczyłem w miedzynarodowych biegach ulicznych na dystansie 10 kilometrów czy półmaratonu. Obecnie przygotowuje się do startu na mistrzostwach Poslki w sztafetowych biegach przełajowych na których będę reprezentował moją obecną szkołę wraz z kolegami, do których zakwalfikowaliśmy się, zajmując II miejsce w województwie łódzkim.
Już w swojej pierwszej szkole zauważyłem, że jestem bardzo aktywny dlatego od zawsze wiedziałem, że w życiu nie mogę robić nic nudnego. Jako dziecko marzyłem żeby zostać sławnym piłkarzem. Wiele razy z kolegami zaciekle trenowaliśmy na przerwach piłkami z taśmy i gazety.. Jednak wraz z wiekiem zmieniły się marzenia. Obecnie staram sie przygotowywać jak najlepiej do matury oraz przygotowywać się fizycznie, aby bo ukończeniu liceum dostać się do Szkoły Głównej Państwowej Szkoły Pożarnej w Warszawie. To właśnie straż pożarna jest moją kolejną wielką pasją, którą chcę zamienić w zawód. Jestem strażakiem ochotnikem w naszej mazewskiej straży. Mam nadzieje, że już w tym roku rozpocznę kursy strażackie, uprawniające do udziału w akcjach przez strażaków ochotników. Również interesuję się pierwszą pomocą. Od roku jestem ratownikiem wodnym oraz właśnie za tydzień kończe kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy. Doświadczenie zdobywałem, pracując oraz odbywając praktyki nad polskim morzem. W wolnych chwilach uczę udzielać pierwszej pomocy młodzież z gimnazjum czy też członków szkoła PCK w mojej szkolę.
To właśnie dzięki szkole w której stawiałem swoje pierwsze kroki, nauczyłem się pracować nad sobą i nieustannie udoskonalać. Z przyjemnością wracam do niej i wspominam tamte chwilę.
Szymon Gąsiorowski
Danuta Krucz - nauczycielka. Rocznik 1974/1975.
Uczęszczając do Szkoły Podstawowej w Mazewie nie myślałam, że zostanę nauczycielem i to w tej właśnie szkole. Myślę, że duży wpływ na wybór drogi życiowej mieli wspaniali nauczyciele, którzy mnie uczyli. Życie napisało swój scenariusz i od lat to ja mam swój udział w kształceniu nowych pokoleń uczniów, mając nadzieję, że i mnie będzie ktoś w przyszłości wspominał tak mile, jak ja wspominam szkołę i swoich Nauczycieli.
Pozdrawiam Danuta
Paulina - studentka farmacji. Rocznik 2007/2008
Moja przygoda w Szkole Podstawowej w Mazewie rozpoczęła się w 2000 roku, kiedy mama zabrała mnie po raz pierwszy na ,,Choinkę”. Co prawda nie za wiele pamiętam z tamtego dnia, o wiele więcej dowiaduję się ze zdjęć i opowieści. Najważniejszy moment to spotkanie jakiejś całkiem miłej dziewczynki w biało-różowej sukience. Przetańczyłyśmy razem cały bal, ale jako 5-latki rozstałyśmy się i nie widziałyśmy aż do września 2001 roku, kiedy to okazało się, że jesteśmy rówieśniczkami i co oczywiste trzymając się za rączki podreptałyśmy zająć miejsce w pierwszej ławce! Przecież im bliżej Pani tym lepiej. Nie wiem czy nadal taka idea obowiązuje. W każdym bądź razie pod skrzydłami drugiej mamy- Pani Danuty Krucz pilnie uczyłyśmy się literek i cyferek. W międzyczasie bawiąc się czerwonym wózkiem w kwiaty i plastikowym kurczakiem z rożna.
Beztroski rok dobiegł końca i rozpoczęła się poważna nauka. Tym razem pod opieką Pani Marzeny Olszewskiej. Rozpoczęła się moja mała kariera muzyczna na wszystkich okolicznych imprezach. Po 2 latach do śpiewu dołączył taniec-kółko taneczne prowadzone przez Panią magister przerodziło się w pasję. Plastikowy mikrofon przeobraził się w prawdziwy, a widownia składająca się z mamy i taty zaczęła się znacznie powiększać. Ciężka praca zaowocowała 2 miejscem na szczeblu wojewódzkim w konkursie piosenki.
W klasach 4-6 moim wychowawcą był Pan Krzysztof Lipczyński. On obudził we mnie głos sportowca. Zaczęłam bowiem grać w tenisa stołowego. Hobbistycznie gram do dziś. Szkoła jednak to nie sama rozrywka. Uczyć też się trzeba było! Ulubiony przedmiot oprócz wfu? Przyroda i polski. Wtedy jeszcze czytałam lektury.. Polski z Panią Joanną Keller. Nie wiem czy tak lubiłam treści zajęć ,czy prowadzącą je nauczycielkę. Pani Joasia była przesympatyczną osóbką (i jak się ubierała!) Wszystkie chciałyśmy wyglądać tak jak ona! Niestety mama nie chciała puścić mnie do szkoły w swoich szpilkach.. Tak więc dopiero teraz mogę sobie na to pozwolić. A przyrodę lubiłam od zawsze. Kocham psy-to chyba było moje hasło rozpoznawcze od pieluch. Ale przecież to nie o psy chodziło w szkole. Tam uczyliśmy się o stułbii, meduzach i jeszcze innych dziwnych stworzeniach. Jednak przyroda z Panem dyrektorem zapoczątkowała tą miłość do biologii, którą kontynuuję do dziś na studiach.
Kończąc tą krótką opowieść muszę wspomnieć o 5-dniowej wycieczce w góry. Którą z Panem Krzysztofem wspominamy po dziś. Idealna pogoda, idealny skład. Zmęczeni ale pełni wrażeń każdego dnia wracaliśmy do pensjonatu. Najbardziej zapamiętałam dzień trzeci: wycieczka na Trzy Korony i spływ Dunajcem. Moja klasa, razem z Panem Krzysiem i flisakiem w łodzi, przez godzinę podziwiała widoki pienińskich gór po stronie polskiej i słowackiej. Śpiewaliśmy wtedy sporo piosenek, ale jedna pozostała mi w pamięci: ,,Czas nie będzie na nas czekał”. Do tej pory kiedy ją słyszę mam przed oczami tamten dzień i tamte widoki. I ostatnie: ognisko kończące ten beztroski czas. ,,Nie płacz Ewka” w wykonaniu Pana Lipczyńskiego. Lepsze od oryginału! Te kilka dni sprawiły, że powstała między nami wszystkimi więź i przywiązanie, dzięki czemu teraz możemy wspominać tamte dni razem.
Czas spędzony w szkole podstawowej był pełen niespodzianek. Pierwsze miłości i spory. Ale był to okres niezwykle pozytywny. Jedne pasje przeobrażały się w inne. Nigdy się nie nudziłam i zawsze miałam dużo do zrobienia, tak jak lubiłam. Nauczyciele potrafili stworzyć prawdziwie rodzinną atmosferę. Nikogo się nie baliśmy, wszystkich darzyliśmy szacunkiem i zaufaniem. Moi wychowawcy na zawsze będą dla mnie kimś ważnym. Ludźmi z którymi mogę zawsze porozmawiać, którym krzyczę ,,Dzień dobry!” z drugiej strony ulicy, ludźmi którzy wiem, że dobrze mi życzą.
A dziewczynka w biało-różowej sukieneczce ma na imię Ewelina. Siedziałyśmy razem w ławce w podstawówce, gimnazjum i liceum. A teraz siedzimy razem przy kawie i wspominamy te 15 lat razem. Ta szkoła dała nam coś wspaniałego: przyjaźń na całe życie i cudowne wspomnienia. Mogłabym o tych latach napisać książkę! Tyle dobrego się działo, ale obiecałam tylko ,,kilka” słów.
Paulina
Piotr Grzybowski - major, dowódca eskadry śmigłowców Rocznik 1985/1986.
Witam
Przesyłam trochę danych o moich dalszych losach po ukończeniu szkoły podstawowej w 1986 roku.
Kolejna szkoła to Liceum Ogólnokształcące w Łęczycy w latach 1986-1990. Klasa o profilu matematyczno-fizycznym.
Po liceum podjąłem studia na Uniwersytecie Łódzkim na kierunku matematyka. Po dwóch latach studiów chęć zostania pilotem była większa niż strata tych lat nauki. Po pozytywnym zdaniu egzaminów w latach 1992-1996 kształciłem się na kierunku pilot śmigłowca. W 1996 roku po otrzymaniu promocji na stopień podporucznika zostałem skierowany do jednostki lotniczej w Leźnicy Wielkiej. Od 1996 roku zajmując kolejne stanowiska służbowe pracuję w Leźnicy Wielkiej. Obecnie posiadam stopień majora i jestem dowódcą eskadry śmigłowców.
Pozdrawiam całe grono pedagogiczne oraz wszystkich uczniów mojej byłej szkoły.